Mówisz
Gdybyśmy byli razem
przynosiłbym rano
bułki i mleko
Mielibyśmy
wspólne drzwi
wspólne światło
wspólną noc
Lecz dzielą nas
klucze
schody
mieszkania
oczy mężczyzny
oczy kobiety
nawet płacząca wierzba na podwórku
pod którą nam nie wolno się całować
Mówisz
Jesteś dla mnie
jak wschód słońca
żeby go zobaczyć
odwracam się od ludzi plecami
Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy — swoje
Smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz
Gdybyśmy byli razem
przynosiłbym rano
bułki i mleko
Mielibyśmy
wspólne drzwi
wspólne światło
wspólną noc
Lecz dzielą nas
klucze
schody
mieszkania
oczy mężczyzny
oczy kobiety
nawet płacząca wierzba na podwórku
pod którą nam nie wolno się całować
Mówisz
Jesteś dla mnie
jak wschód słońca
żeby go zobaczyć
odwracam się od ludzi plecami
Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy — swoje
Smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz
— Hillar
~* ~
Pytam: dlaczego niepalący
wsiadają bez skrupułów do przedziałów
dla palących? Czemu chcą dominować? Czemu
są wiecznie urażeni?
Mój mały przyjacielu, papierosie.
Spędziłem z Tobą więcej czasu niż z kimkolwiek.
Niszczmy się nawzajem, czule
zobowiązani.
Pytam: dlaczego niepalący
nie doceniają naszej samotności,
naszej niemądrej odwagi, naszego
żaru, popiołu?
— Świetlicki, chodź głupcze zapalić.
Jutro, dzisiaj?, z Pawłem rzeczywiście zaczynamy wiosnę. A raczej coś nowego.
Paweł, kocham Cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz