środa, 27 lutego 2013
niedziela, 24 lutego 2013
Skóra
Codziennie szukam siebie
ja obcy sobie człowiek
uległy barwom
dźwiękom
ciszy
Podporządkowany swoim oczom
i rękom
które wzrusza
miękkość ptasiego pióra
Codziennie siebie szukam
Gdy jestem już blisko
staję nagle bezradna
nad żółtym mleczem
napotkanym po drodze
Myślałam
może kiedy przyjdziesz
odszukam siebie
Ale zanurzona
w twoich dłoniach
znalazłam tylko
własną skórę
ja obcy sobie człowiek
uległy barwom
dźwiękom
ciszy
Podporządkowany swoim oczom
i rękom
które wzrusza
miękkość ptasiego pióra
Codziennie siebie szukam
Gdy jestem już blisko
staję nagle bezradna
nad żółtym mleczem
napotkanym po drodze
Myślałam
może kiedy przyjdziesz
odszukam siebie
Ale zanurzona
w twoich dłoniach
znalazłam tylko
własną skórę
— Hillar
~* ~
Gonna take her for a ride on a big jet plane
Do albumu po raz drugi
- Nie czekaj na wzajemność
telefon i róże
gdy ciebie nie chcą
nie piszcz nie szlochaj
- najważniejsze przecież że ty kogoś kochasz
czy wiesz
że łzy się śmieją kiedy są za duże
— Twardowski
~ * ~
But I am creep
sobota, 23 lutego 2013
Dłonie
Za długo trzymaliśmy się za ręce
I poranione są nasze dłonie
Zbyt wiele było słów martwych
I już nie mamy sobie nic do powiedzenia
Zamiast kwiatów rosną w naszych doniczkach
Puste miejsca o dużych liściach
Gdy pada na nie promień słońca
Prześwitują żyły i powieki
A jednak za krótko tuliliśmy się do siebie
Za mało było szeptów i krzyków
Za mało w nas ciepła dla naszych roślin
Które pną się na przekór niebytom
I skąd wokół tyle krwi zabitych malin
Tu gdzie nikt niczego nie zrywał
I poranione są nasze dłonie
Zbyt wiele było słów martwych
I już nie mamy sobie nic do powiedzenia
Zamiast kwiatów rosną w naszych doniczkach
Puste miejsca o dużych liściach
Gdy pada na nie promień słońca
Prześwitują żyły i powieki
A jednak za krótko tuliliśmy się do siebie
Za mało było szeptów i krzyków
Za mało w nas ciepła dla naszych roślin
Które pną się na przekór niebytom
I skąd wokół tyle krwi zabitych malin
Tu gdzie nikt niczego nie zrywał
— Jastrun
~* ~
Już możesz sobie iść, Steffi.
Double Mandolin Concerto, ach, czuję ten bal; średniowiecze.. : )
Umieramy z miłości
My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów
Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi
Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami
Silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów
Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi
Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami
Silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości
— Hillar
~ * ~
— Wojaczek
~* ~
Kawy, herbaty? : )
Flightless bird, american mouth, choć całą noc leciało Sigur Rós.
piątek, 22 lutego 2013
Ramiona
Co noc
zasypiała
w bezpiecznym gnieździe
jego ramion
broniącym dostępu
drapieżnym ptakom
samotności
Odnajdywał ją
wśród czarnych gałęzi
snu
żeby powiedzieć
ze jest
dla niej
W noc
najciemniejszą
odeszła
z bezpiecznego gniazda
jego ramion
i zabłąkała się
w mroku
Teraz
wśród nocnych drzew
śpiącym kawkom
gniazd ciepłych
zazdrości
zasypiała
w bezpiecznym gnieździe
jego ramion
broniącym dostępu
drapieżnym ptakom
samotności
Odnajdywał ją
wśród czarnych gałęzi
snu
żeby powiedzieć
ze jest
dla niej
W noc
najciemniejszą
odeszła
z bezpiecznego gniazda
jego ramion
i zabłąkała się
w mroku
Teraz
wśród nocnych drzew
śpiącym kawkom
gniazd ciepłych
zazdrości
— Hillar
~ * ~
Kolejny cały dzień spędzony z Pawłem
Niestety zima wciąż trwa, ale do wiosny coraz bliżej.
Ekki múkk < 3
Michał
Wole śmiać się z Tobą na stacji benzynowej przy kawie,
niż siedzieć w restauracji
i nie wiedzieć do czego służy jeden z trzydziestu widelców.
Spełnienia marzeń.
Umrę Ci kiedyś
Mówisz
Gdybyśmy byli razem
przynosiłbym rano
bułki i mleko
Mielibyśmy
wspólne drzwi
wspólne światło
wspólną noc
Lecz dzielą nas
klucze
schody
mieszkania
oczy mężczyzny
oczy kobiety
nawet płacząca wierzba na podwórku
pod którą nam nie wolno się całować
Mówisz
Jesteś dla mnie
jak wschód słońca
żeby go zobaczyć
odwracam się od ludzi plecami
Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy — swoje
Smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz
Gdybyśmy byli razem
przynosiłbym rano
bułki i mleko
Mielibyśmy
wspólne drzwi
wspólne światło
wspólną noc
Lecz dzielą nas
klucze
schody
mieszkania
oczy mężczyzny
oczy kobiety
nawet płacząca wierzba na podwórku
pod którą nam nie wolno się całować
Mówisz
Jesteś dla mnie
jak wschód słońca
żeby go zobaczyć
odwracam się od ludzi plecami
Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy — swoje
Smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz
— Hillar
~* ~
Pytam: dlaczego niepalący
wsiadają bez skrupułów do przedziałów
dla palących? Czemu chcą dominować? Czemu
są wiecznie urażeni?
Mój mały przyjacielu, papierosie.
Spędziłem z Tobą więcej czasu niż z kimkolwiek.
Niszczmy się nawzajem, czule
zobowiązani.
Pytam: dlaczego niepalący
nie doceniają naszej samotności,
naszej niemądrej odwagi, naszego
żaru, popiołu?
— Świetlicki, chodź głupcze zapalić.
Jutro, dzisiaj?, z Pawłem rzeczywiście zaczynamy wiosnę. A raczej coś nowego.
Paweł, kocham Cię.
czwartek, 21 lutego 2013
Słowa
słowa zostały zużyte
przeżute jak guma do żucia
przez młode piękne usta
zamienione w białą
bańkę balonik
przeżute jak guma do żucia
przez młode piękne usta
zamienione w białą
bańkę balonik
osłabione przez polityków
służą do wybielania
zębów
do płukania jamy
ustnej
służą do wybielania
zębów
do płukania jamy
ustnej
za mojego dzieciństwa
można było słowo
przyłożyć do rany
można było podarować
osobie kochanej
można było słowo
przyłożyć do rany
można było podarować
osobie kochanej
teraz osłabione
owinięte w gazetę
jeszcze trują cuchną
jeszcze ranią
owinięte w gazetę
jeszcze trują cuchną
jeszcze ranią
ukryte w głowach
ukryte w sercach
ukryte pod sukniami
młodych kobiet
ukryte w świętych księgach
ukryte w sercach
ukryte pod sukniami
młodych kobiet
ukryte w świętych księgach
wybuchają
zabijają
zabijają
— Różewicz
Alice, Ty jesteś tym wierszem.
Kocham Cię.
~ * ~
środa, 20 lutego 2013
Muszę wstać
Nie umiem być sam
Silniejsza ode mnie
Jest cisza
W niej jedno życie
Czy nie jest czasem
Dziwnie wam
Gdy własne serca słyszycie
Gdy puste niebo, ustał wiatr
Kwiat boi się, że zwiędnie
Nie umiem być sam
Nie umiem być sam
W tej ciszy silniejszej ode mnie
I muszę wstać
I muszę iść
Gdzie grają
Grają mocno
Już wiem
Nareszcie, jak trzeba żyć
Mam sposób na samotność
Ten mocny dźwięk
Ten mocny rytm
Uśmiechy wielu ust
Bo wtedy się
Nie liczy nic
Jest tylko
Rhytm and blues
Nie umiem być sam
Nikt mnie nie oswoił
Z widokiem
Mej własnej twarzy
Czy nie jest czasem
Znany wam
Ten strach wobec własnych marzeń
Samego siebie słabo znam
To ja? Czy jakiś ktoś tam
Nie umiem być sam
Nie umiem być sam
Ta cisza jest dla mnie za głośna
I muszę wstać...
Silniejsza ode mnie
Jest cisza
W niej jedno życie
Czy nie jest czasem
Dziwnie wam
Gdy własne serca słyszycie
Gdy puste niebo, ustał wiatr
Kwiat boi się, że zwiędnie
Nie umiem być sam
Nie umiem być sam
W tej ciszy silniejszej ode mnie
I muszę wstać
I muszę iść
Gdzie grają
Grają mocno
Już wiem
Nareszcie, jak trzeba żyć
Mam sposób na samotność
Ten mocny dźwięk
Ten mocny rytm
Uśmiechy wielu ust
Bo wtedy się
Nie liczy nic
Jest tylko
Rhytm and blues
Nie umiem być sam
Nikt mnie nie oswoił
Z widokiem
Mej własnej twarzy
Czy nie jest czasem
Znany wam
Ten strach wobec własnych marzeń
Samego siebie słabo znam
To ja? Czy jakiś ktoś tam
Nie umiem być sam
Nie umiem być sam
Ta cisza jest dla mnie za głośna
I muszę wstać...
— Kofta
~* ~
Boże, żeby tak móc być z tobą chociaż parę dni (...) Mówię ci, aż w głowie mi się kręci, kiedy zaczynam sobie wyobrażać, jak mogłoby nam być cudownie.
— Agnieszka Osiecka do Jeremiego Przybory (18.05.1964 r.)
— Agnieszka Osiecka do Jeremiego Przybory (18.05.1964 r.)
Mam chandrę, malutkiego kaca i strasznie, strasznie chce mi się z tobą pogadać (...) Całuję cię, gdzie sobie życzysz, jeśli w ogóle sobie życzysz (...) A jeżeli sobie nie życzysz, to nie całuję cię w ogóle nigdzie i jest mi jeszcze smutniej niż było dotąd.— Jeremi Przybora do Agnieszki Osieckiej (24.02.1964 r.)
~*~
I muszę wstać...
Kochaj mnie, mimo wszystko
Kot
Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś sie tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf sie zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
O żadnych skoków pisków na początek.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś sie tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf sie zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
O żadnych skoków pisków na początek.
— Szymbo(r)ska
~* ~
Poranki są miłe
wtorek, 19 lutego 2013
Uwodzenie
Sto razy prościej byłoby na pewno,
gdybym się mylił, ale się nie mylę:
jesteś najlepszym miejscem tego miasta,
centralnym punktem.
Kiedy wracam do miasta - to do ciebie wracam.
miasto po prosto nie istnieje, kiedy
nie ma w nim ciebie. rozpadają się
dekoracje. są zgliszcza. rumowisko jest.
nocą na moście ze zgubionych kluczy,
piór wiecznych, dokumentów - odnajdujesz się
miasto istnieje, jeśli ty zachcesz.
miasto odpływa, jeśli chcesz.
jesteś najlepszym miejscem tego miasta,
centralnym punktem.
Kiedy wracam do miasta - to do ciebie wracam.
miasto po prosto nie istnieje, kiedy
nie ma w nim ciebie. rozpadają się
dekoracje. są zgliszcza. rumowisko jest.
nocą na moście ze zgubionych kluczy,
piór wiecznych, dokumentów - odnajdujesz się
miasto istnieje, jeśli ty zachcesz.
miasto odpływa, jeśli chcesz.
— Boże. Świetlicki.
~ * ~
~ * ~
Chciałam złożyć najlepsze życzenia dla Ciebie, Kowal, chociaż na zdjęciu jesteś z P.
I wszystkiego najlepszego dla Kamili, choć kwiaty już u Ciebie na stole i koncert też zagrany. :3
~ * ~
I dla Ciebie, mój fizyku (kwantowy), Piotrze, choć nie masz urodzin,
ale białe róże są Twoimi ulubionymi.
All alright
Zostać
pokornie cię kocham
widzisz
nawet łokieć swój kocham
bo raz był twoją własnością
widocznie tak można
z najprawdziwszym mieniem
rozstać się
i nie patrząc wstecz odejść
widocznie można
pośród chłodnej ziemi
zostać
widzisz
nawet łokieć swój kocham
bo raz był twoją własnością
widocznie tak można
z najprawdziwszym mieniem
rozstać się
i nie patrząc wstecz odejść
widocznie można
pośród chłodnej ziemi
zostać
Miłość Stefanii
“Miłość Stefanii”
Twoja miłość zabija moją,
kochasz mnie
zbyt gwałtownie.
Po co mam się trudzić,
ty za nas oboje płaczesz po nocach
z zazdrości i tęsknoty.
Twoja miłość pięknieje,
jesteś krzakiem mistycznym w raju Dantego,
fontanną ekstatycznego płomienia,
co wystrzela z każdym dniem dzielniej
nade mnie.
W cierpieniu
rozrastasz się. A ja zanikam
jak narząd ciała,
którego się nie używa.
Zapomniałam już, co znaczy cierpieć,
będę miała niedługo
duchowe życie oseska.
Umrzeć
Chociaż raz
warto umrzeć z miłości.
Chociaż raz.
A to choćby po to,
żeby później chwalić się znajomym,
że to bywa.
Że to jest.
...Umrzeć.
Leżeć na cmentarzu czyjejś szuflady
obok innych nieboszczyków listów
i nieboszczek pamiątek
i cierpieć...
Cierpieć tak bosko
i z takim patosem,
jakby się było Toscą
lub Witosem.
...I nie mieć już żadnych spraw
i do nikogo złości.
I tylko błagać Boga, by choć raz,
choć jeszcze jeden raz
umrzeć z miłości. ”
— Osiecka
warto umrzeć z miłości.
Chociaż raz.
A to choćby po to,
żeby później chwalić się znajomym,
że to bywa.
Że to jest.
...Umrzeć.
Leżeć na cmentarzu czyjejś szuflady
obok innych nieboszczyków listów
i nieboszczek pamiątek
i cierpieć...
Cierpieć tak bosko
i z takim patosem,
jakby się było Toscą
lub Witosem.
...I nie mieć już żadnych spraw
i do nikogo złości.
I tylko błagać Boga, by choć raz,
choć jeszcze jeden raz
umrzeć z miłości. ”
— Osiecka
~ * ~
Osiecka -> Hłasko
Mazury 21 VI 57.
Marku najmilszy,
Tu są Mazury, więc wielkie niebo, jezioro spokojne jak pies. Oczywiście dobry, łagodny pies.
Siedzę na brzegu starej studni, obok gdacze smutna jakaś kura, a ja chcę Ci powiedzieć parę rzeczy ważnych.
Nie wiem czy dobrze to pamiętasz. Zadzwoniłeś do mnie parę dni temu i powtarzałeś "jestem wrak"! I mówiłeś, że nic nie napiszesz
I wołałeś "Nie licz na mnie".
Marek, posłuchaj mnie uważnie.
Tu nie chodzi o to, żebym ja na Ciebie liczyła. Chodzi o to, żebyś Ty na mnie liczył Żebyś wiedział, żebyś zawsze wiedział, że masz na świecie człowieka, do którego w każdy dzień, w każdym stanie i o każdej godzinie możesz przyjść...
Bo nie przeraża mnie to, że mówisz o sobie złe słowa. Nawet wtedy, kiedy dzwonisz późno wieczorem i powtarzasz ,"jestem wrak". Bo to nieprawda.
Marek, masz w sobie to najpiękniejsze, co może mieć człowiek - prawdę. Nie chcesz być taki jak świat, w którym żyjesz. Jesteś najodważniejszy z naszego pokolenia, bo widzisz prawdę nawet tam, gdzie to bardzo boli.
Jesteś bardzo piękny i bardzo wiele wart.
Dlatego bzdurą są te złe słowa, które o sobie mówisz. I bzdurą jest to, czego się boisz, że już nie będziesz pisać Nie zrezygnujesz z prawdy, więc będziesz pisał. Także najlepiej w naszym pokoleniu. Chyba, że przestaniesz się buntować Ale to Ci nie grozi, wiem o tym. Kończę ten trudny list.
Do widzenia, Kochany.
poniedziałek, 18 lutego 2013
Świetliki
Wyłącz mnie, wyłącz mnie.
Tego chcę, wyłącznie.
Kochanie. Wyłącz mnie.
Tego chcę. Wyłącz mnie.
Wyłącz mnie.
Wstydzę się. Okropnie.
Wyłącz mnie. Połącz mnie
z niebytem. Byłem złem
i mitem. Wyłącznie.
Ty łącz mnie odtąd z niczym.
Kochanie. Z niczym łącz mnie.
Odłącz mnie od dotyku.
Od wspomnień ty odłącz mnie.
Rozłącz mnie z miastem. Tak się
postępuje z zepsutym
radiem, którego oczko
już nie świeci. Kochanie,
wyłącz mnie.
~ * ~
Powiedziałem, znam takie miejsce, gdzie przychodzą umierać koty
Zapytałem, chcesz je zobaczyć?
Odpowiedziała: nie chcę
Cold desert
“ - Zagra pan?
- Nie wiem o co.
- No, jak zawsze, o gwiazdy...”
— Stanisław Lem, Pamiętnik znaleziony w wannie
- Nie wiem o co.
- No, jak zawsze, o gwiazdy...”
— Stanisław Lem, Pamiętnik znaleziony w wannie
~ * ~
niedziela, 17 lutego 2013
Dla P.
Dobrze, że jesteś,
bo wczoraj znowu bolało mnie serce,
a ciągle nie mam pomysłu na życie.
Musisz mi pomóc,
bo od szesnastu dni pada deszcz
i życie powoli zaczyna mi się rozmywać.
Miałem iść do dentysty,
ale przybłąkał mi się wiersz o tobie,
no i nie mam go z kim zostawić w domu.
Dobrze, że jesteś,
bo w zeszłym tygodniu „U Fukiera”
śmierć znowu pytała o mnie szatniarza.
Dzwoniłem dzisiaj do ciebie,
ale słuchawka ugryzła mnie w rękę
i pewnie ta rana tak szybko się nie zagoi.
Musisz mi pomóc,
bo jestem zmęczony jak Bóg,
który harował przez tydzień –
i nie stworzył świata…
bo wczoraj znowu bolało mnie serce,
a ciągle nie mam pomysłu na życie.
Musisz mi pomóc,
bo od szesnastu dni pada deszcz
i życie powoli zaczyna mi się rozmywać.
Miałem iść do dentysty,
ale przybłąkał mi się wiersz o tobie,
no i nie mam go z kim zostawić w domu.
Dobrze, że jesteś,
bo w zeszłym tygodniu „U Fukiera”
śmierć znowu pytała o mnie szatniarza.
Dzwoniłem dzisiaj do ciebie,
ale słuchawka ugryzła mnie w rękę
i pewnie ta rana tak szybko się nie zagoi.
Musisz mi pomóc,
bo jestem zmęczony jak Bóg,
który harował przez tydzień –
i nie stworzył świata…
– Borszewicz
~ * ~
Pink roses
chcę
wplatać palce w Twoje włosy
znaleźć wgłębienie w szyi
gdzie stłumionym szeptem
serce zaprzecza ustom
chcę
Twoje imię z gwiazdami zmieszać
z krwią
być w Tobie
nie być z Tobą
zniknąć
jak kropla deszczu którą wchłonęła noc
— Poświatowska
wplatać palce w Twoje włosy
znaleźć wgłębienie w szyi
gdzie stłumionym szeptem
serce zaprzecza ustom
chcę
Twoje imię z gwiazdami zmieszać
z krwią
być w Tobie
nie być z Tobą
zniknąć
jak kropla deszczu którą wchłonęła noc
— Poświatowska
~ * ~
fot. Małgorzata Szozda
Subskrybuj:
Posty (Atom)